Mamy za sobą III Zlot im. tragicznie zmarłego Franciszka Bondarczuka.
To On był pomysłodawcą i głównym organizatorem zlotów w Niemczy.
Natrafił na podatny grunt, bo Burmistrz Niemczy jest także motocyklistą.
Franka już z nami nie ma, ale żyje w naszej wdzięcznej pamięci. Zlot z
roku na rok jest większy. W tym roku podobno było ponad 400 motocykli. Na
zlocie była też spora grupa motocyklistów z zaprzyjaźnionego z Niemczą
miasta Letohrad w Czechach. Bardzo fajna i wesoła grupa. W tym roku
podczas Dni Niemczy odbywały się także Dni Letohradu.
Pogoda dopisała.
My
zebraliśmy się tradycyjnie koło domu Bogdana, skąd wyruszyliśmy zwartą
kolumną do Niemczy. Jak się policzyliśmy, to wyszło, że przyjechaliśmy
na 14 motocyklach. Potem dojechało jeszcze kilku kolegów i w ten sposób
byliśmy jedną z liczniejszych zorganizowanych grup.
Największym powodzeniem cieszył się konkurs rzutu oponą motocyklową na odległość. Jeżeli dobrze usłyszałem, to rekord był w okolicach 16 metrów. Były też i inne konkursy.
Techniki były w zasadzie dwie, ale najefektywniejszy okazał się rzut za siebie.
Poniżej jeszcze parę fotek zlotowych.
Każdy uczestnik dostał talon na bezpłatny posiłek, a kolejka była naprawdę bardzo długa. Ale to jakoś nikogo nie zniechęciło, wszak we wszelkich kolejkach prowadzi się różne uczone dysputy. Było też sporo żartów.
Poniżej jeszcze parę fotek. Impreza jak najbardziej udana.
Część ekipy z Czech
Heniu coś szuka w swoim zabytkowym MW.
Moja Yamaha.
Burmistrz Niemczy p. Grzegorz Kosowski rozmawia z policjantami, którzy "zabezpieczali" imprezę.
Do zobaczenia za rok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentuj zachowując umiar i kulturę.