wtorek, 9 lutego 2016

Minął rok

Minął ponad rok od mojego ostatniego wpisu. Jakoś nie było natchnienia, by coś pisać. Wydarzyło się mnóstwo rzeczy, że aż trudno byłoby je wszystkie opisać i przeanalizować. A mnie się coraz mniej się chce. Pracuję w niemieckiej firmie po 6 godzin dziennie. Są dni, że po powrocie do domu już nic mi się nie chce (poza jazdą motocyklem, bo to zawsze mi się chce). W końcu dwa dni temu wykonałem część swojej zapowiedzi z przed ponad roku i to tę ważniejszą - opuściłem po raz drugi "fejsbruk". Myślę, że tym razem skutecznie. Jest coś w tym portalu bardzo wkurzającego, tak jak by na złość, skoro popieram prawicę, to trzeba mi podstawiać wszystko co jest anty prawicowe i do tego siejące nienawiść i nieprawdę, by nie powiedzieć bardziej dosadnie. Do tego dochodzą niektórzy moi "znajomi" z fb, którzy mając wyprany do cna mózg próbują powielać te rzeczy. Szalę goryczy przelał portal sokzburaka, którego posty w zasadzie w 80% wypełniły  to co miałem do przejrzenia na fb.
To tyle przemyśleń na temat "fejsbruka".
Ale nie tylko zło się działo. Kolega Krzyś podesłał mi link do ogłoszenia o sprzedaży Yamahy XJ-700S MAXIM i ... zakochałem się w tym motorze. Zrobiłem wszystko, by go mieć. Pojechaliśmy 3 stycznia tego roku w najbardziej mroźny poranek z Krzysiem Jego busem po motor do Polkowic. Na termometrze -14 stopni, a my kupujemy motocykl stojący w garażu na obrzeżach Polkowic. Motor odpalił i po chwili zgasł, ale my byliśmy uparci i po podłączeniu kabli z audicy sprzedającego, odpaliliśmy maszynę. Negocjacje trwały krótko, bo sprzedawca był na kacu i bardzo zmarznięty. Z ceny 4900 zeszliśmy na 4500. Załadowaliśmy motocykl do busa, przy okazji wyrwaliśmy dolne mocowania szyby, bo z tego wszystkiego nie zauważyliśmy, że bus jest za niski. Ale to żaden kłopot, bo szyba jest już zamocowana i to nawet solidniej niż wcześniej. Po wyładowaniu pod garażem Yamaha odpaliła bez problemu za pierwszym razem i po zrobieniu miejsca, czyli przestawieniu mojej "staruszki" do kąta wjechałem Maximą samodzielnie, przy lekkiej  pomocy Krzysia.
Może uda mi się zamieścić kilka zdjęć, bo wstyd się przyznać ... zapomniałem jak to się robi, ale przynajmniej spróbuję.
Kupiłem motocykl 3 stycznia, a za parę dni miałem przegląd techniczny. Pogoda była na tyle sprzyjająca, że udałem się w terminie na ten przegląd. Musiałem jednak przerobić trochę instalację oświetlenia, bo motocykl miał tak zwany amerykański system oświetlenia, czyli symetryczne światło przednie bez żaróweczki postojowej (tę rolę spełniały przednie kierunkowskazy). Kupiłem więc przez internet lampę europejską z żarówką postojową i asymetrycznym światłem (spełniający normę E4) i zamontowałem wypinając niepotrzebne połączenia kierunkowskazów i wpinając żaróweczkę postojową.
Do wczoraj przejechałem na nowej maszynie ponad 60 km.